W krainie trzciny cukrowej, bananów i rumu

Francja karaibska, czyli Martynika i Gwadelupa
 
Po wielu rodzinnych wypadach do Azji Południowo-Wschodniej, postanowiliśmy zmienić kierunek. W pewien styczniowy poranek Bruno postawił na kuchennym stole globus i zaczęliśmy się nim bawić. Priorytety były dwa: musi być ciepło i musi być bliżej, niż do Azji. Wybór szybko padł na Karaiby. Wybór był tylko na pozór prosty. W skład Karaibów wchodzą bowiem liczne państwa wyspiarskie oraz całkiem sporo terytoriów zależnych od Ameryki i państw europejskich.
Gdzie się udać? – Razem z hordami europejskich fanów all inclusive na Kubę, Dominikanę, Arubę lub Saint Lucia? - Z nudnymi bogaczami na Bahamy i Kajmany?
Z biznesmenami uchylającymi się od podatków na Wyspy Dziewicze? – Po nowy paszport na Saint Kitts & Nevis? My postanowiliśmy wybrać się do Francji. Wszak Martynika i Gwadelupa to francuskie departamenty zamorskie. Zarówno Gwadelupa, jak i Martynika to dobra destynacja wakacyjna dla kogoś, kto lubi aktywnie spędzać czas, nie lubi stać w korkach, lubi podróżować bez
lokalnego przewodnika i nie przeszkadza mu francuski tumiwisizm w wydaniu francusko-afrykańskim.
Martynika i Gwadelupa to dobre destynacje dla Małych Podróżników. Jest tu czysto i bezpiecznie.
Gwadelupa i Martynika to piękne egzotyczne wysepki przepełnione bujną zielenią, liczne malownicze i puste plaże, trzcina cukrowa, rum i banany.

 

Książka dostępna w dobrych księgarniach