Dziwny świat

Dwa wypady rodzinne do Azji. Cztery kraje, dziesiątki wysepek.

Kambodża i Tajlandia
Grudzień to idealny czas na długi, rodzinny wyjazd. Gdy w szarej Polsce rozpoczyna się przedświąteczna gorączka, gdy jest apogeum pracy, my pakujemy stertę książek i uciekamy ku słońcu. W Azji odpoczywamy, robimy podsumowania i najważniejsze: kreślimy plany na kolejny rok.
W tym roku poszybowaliśmy przez Warszawę i Katar; samolot „siadł” na czterdzieści minut w Sajgonie, by po kilkunastu chwilach lądować nad Mekongiem w stolicy Kambodży Phnom Penh. Po czterech godzinach telepania się dość wygodnym samochodem dotarliśmy nad morze w Sihanoukville. Po kilku dniach zaczęliśmy powoli dochodzić do siebie po całym roku przepełnionym stresem, pracą i … fajnymi podróżami. Po tygodniu wsiedliśmy do rozklekotanej chińskiej podróbki ATR 72 i poszybowaliśmy do Siem Reap. Po trzech dniach włóczęgi po magicznych ruinach Angkoru, poszybowaliśmy przez Bangkok do Krabi - położonego w południowej Tajlandii. Jeszcze tylko pół godzinki łódką „pyr pyr pyr” i już byliśmy nad Morzem Andamańskim. Po krótkiej nocy, trzydziestu minutach drewnianą łódką, trzech godzinach w samochodzie i kolejnych dwóch na motorówce sączyliśmy orzeźwiające drinki leżąc na macie na plaży w kultowym reagge barze na maleńkiej wysepce na pograniczu Tajlandii i Malezji. Po kilku dniach popłynęliśmy na malownicze wysepki (no traffic, no citizen, no any noise; - great to avoid the crowds), by na wigilię trafić w miejsce, gdzie od sześciu lat spędzamy święta.
 
Dubaj i Filipiny
Kto regularnie udaje się do Dubaju? – Ludzie kochający wydawać pieniądze. Nie, nie wydawać, ale przepuszczać, a raczej przepieprzać, a najpewniej przepier...ać pieniądze. Zakupoholizm jest manią, jest chorobą XXI wieku, świadczy o ciężkiej chorobie psychicznej, jakiej nabawił się współczesny człowiek. Dubaj to stolica próżności, samozadowolenia i skupisko chorych psychicznie oraz nieszczęśliwych ludzi.
Z Mekki dla bogatych trafiliśmy na Filipiny. Wyjeżdżając z lotniska na Cebu jechaliśmy estakadami zbudowanymi nad dzielnicą slumsów. W dzielnicy slumsów zatrzymaliśmy się też w drodze na rejs statkiem po jeziorze Tonle Sap w Kambodży. Na twarzach tych naprawdę biednych ludzi nie widzieliśmy smutku. Żyją otoczeni sąsiadami, gromadką dzieci, nie wiedząc co to karta kredytowa, Armani i Ferrari.
Na Filipinach byłem 8 lat temu. Cel wyjazdu był prosty: nurkować z największymi rekinami świata, zobaczyć wyraki i przepłynąć podziemną rzeką. Postanowiliśmy zobaczyć Cebu, Bohol i kilka niezwykłych miejsc na Palawan.
Te dwa wyjazdy były pełne sprzeczności: zderzenie bogactwa i blichtru Dubaju oraz ekstremalnej biedy na Filipinach i w Kambodży. Przeraził nas widok wspaniałej przyrody i najpiękniejszych zabytków, jakie stworzył człowiek, zadeptywanych przez dziki tłum. - Uciekliśmy na maleńkie wysepki, w ciszy i spokoju nurkowaliśmy z żółwiami i udaliśmy się w przepełniony mistycyzmem rejs podziemną rzeką. Wymierające i zabijane przez ludzi wyraki oraz śmieci zakopywane na pustyni przez jedno z najbogatszych państw świata nie pozostawiają złudzeń: piękny świat znika na naszych oczach. Za dekadę tego świata nie będzie.
 
240 stron, format: 21 cm x 26 cm
Książka dostępna w dobrych księgarniach