Dzika Odra, sierpień 2012

Kilka tygodni temu zakosztowałem dolnego odcinka Odry płynąc z Poznania do Szczecina. Tydzień temu budzik wygonił mnie z łóżka przed świtem i kazał zaprząc do rzęcha przyczepkę z łódką. O poranku krążyłem po Dolnym Śląsku wzdłuż Odry szukając miejsca, gdzie będę mógł zeslipować łódkę. Dwóch podpitych operatorów promu zgodziło się najpierw mi pomóc, ale dopiero po tym, jak deszcz przestanie padać. Po godzinie stwierdzili, że zmokli i że prom już nie będzie tego dnia działał. Gdy zażądali łapówki odwróciłem się na pięcie i pojechałem dalej. Znalazłem slip w Brzegu Dolnym, ale okazało się, że poniżej jest próg wodny i trzeba się prześluzować. Skacowany operator poinformował mnie, że wody za mało, że może będzie po 16 lub wieczorem, oczekując ode mnie propozycji. W kilku jeszcze miejscach zastałem zniszczone stare urządzenia wodne. Po południu zrezygnowałem nie chcąc jechać samochodem wzdłuż pięknej rzeki i jej widowiskowego przełomu.